niedziela, 14 września 2014

Rozdział 1

*Narrator
Gdzieś w Polsce znajduje się dziewczyna, której życie właśnie legło w gruzach. Musi przenieść się do Włoch. Tylko, że to nie jest powodem, jej załamania, jest nim coś o wiele gorszego. A  to własnie tam w Italii znajduje się ktoś kto mogłoby się wydawać może jej pomoc ale czy tak się stanie? Czy życie tej dziewczyny da się jeszcze odbudować i uratować? O tym  wszystkim dopiero się przekonamy...

*Perspektywa Julii
Dzisiejsza wizyta u lekarza była, jest i będzie jedną z najgorszych w moim życiu. To co powiedział lekarz podcięło mi nogi. Jak to możliwe? Dlaczego własnie mnie to spotkało? Rodzice chcieli mnie zapisać na wizyty u psychologa. Ich do reszty pogięło. Bo co, ja nie mam co teraz robić tylko chodzić do jakiegoś gościa, który swoją wiedzę i pomoc niesie z książek. Nie, dziękuję. Jedynym niby pocieszeniem jest ten wyjazd do Włoch. Ponoć mają tam świetnych lekarzy i może uda im się wyleczyć mnie z tej cholernej białaczki. Ja jej nie chciałam. Oglądałam kiedyś taki film, że jakąś tam dziewczynę uratowali bo miała raka. Niby tylko film ale zawsze można mieć nadzieję. Za godzinę mam samolot. Lecę tylko z mamą, bo tata musi tu zostać i pracować, a jeszcze jakby mojej choroby było mało to babcia, czyli mama taty też choruje. To również jest kolejnym powodem dla którego ojciec zostanie w Polsce. Niby mam te swoje 20 lat, ale lekarz zabronił mi jechać bez opiekuna w postaci rodzica. Ciekawe co ja tam będę robić  i to jeszcze pod opieką mamy? Nie mam tam żadnych znajomych. Tu w Polsce miałam chłopaka. Niestety zerwał ze mną jak mu opowiedziałam o chorobie zaraz po wyjściu od lekarza. Idiota, zmarnowałam tylko czas, a zostaje mi go pewnie coraz mniej. Moim marzeniem było poznanie tej wielkiej i prawdziwej miłości. Tak szczerze teraz się tego boję. Bo jeśli odejdę to zranię nie tylko siebie ale tą drugą osobę też. No a na dodatek ten ktoś może być ze mną tylko z litości. Mam chyba jakieś dziwne przeczucia co do tego wyjazdu. Sama nie wiem dlaczego. Zresztą nieważne.Od teraz żyję chwilą, no przecież nic gorszego spotkać mnie nie może. Co prawda jak powiedziałam o tym mamie to na mnie nakrzyczała. Mogłam trzymać język za zębami. Ale taka już jestem mówię co myślę i na dodatek dużo. Właśnie skończyłam się pakować. To znaczy, że czas się pożegnać. Będę tęsknić za tym miejscem, przeżyłam w nim 20 lat. No to teraz mogę chyba powiedzieć, że całe życie. Czarny humor, przepraszam. Głupia ja. Zastanawia mnie ile czasu spędzę w szpitalu. Lekarz mówił, że jak będzie ze mną źle, a na razie możemy wynająć normalne mieszkanie. Może i dobrze, nie chciałabym przesiedzieć reszty swojego życia w szpitalu.

*Tydzień później
*Perspektywa Julii
Te całe Włochy są cudowne. Jestem tu tydzień, a czuję się jak u siebie. A właśnie jeśli chodzi o moje zdrowie w przyszłym tygodniu muszę się udać na badania, czytaj chemioterapie. Tego się najbardziej bałam, ale pocieszeniem jest, że mam bardzo miła panią doktor prowadzącą, a nie jakiegoś starego, poważnego gościa. Powiedziała mi nawet, że przyprowadzi mi kogoś kto będzie się mną zajmował w wolnym czasie żeby mi nie było nudno. Chciałabym żeby to była dziewczyna, lepiej byśmy się dogadały niż z chłopakiem. Na razie staram się o tym nie myśleć, ostatni wolny weekend z dala od szpitali. Dowiedziałam się od takiej pani w sklepie, że trwa Liga Światowa i Włosi grają z Polska. Akurat miała wolny bilet, więc go od niej odkupiłam. Właśnie jestem w drodze na Foro Italico. Mecz na otwartym stadionie, to jest coś. Nie żebym się interesowała siatkówką, nie lubię za bardzo sportu, ale jeśli miałabym wybierać piłką nożną czy siatkówką, zdecydowanie wybrałabym to drugie. 

*Kilka chwil później
Mecz się własnie zaczął. Ilu tu ładnych siatkarzy, a szczególnie z Polski. U Włochów jest chyba tylko jeden przystojny, ale ciężko mi go dokładnie zobaczyć bo siedzę dosyć wysoko. Jak tak patrze na to widowisko to stwierdzam, że może mogłabym polubić sport ale już na to za późno.
Polska niestety przegrała 3:1 z Włochami. A ja własnie wracam do domu. Jest godzina 22:30 i mama się o mnie martwi bo nie odbierałam od niej telefonu, wiec pewnie dostanę ochrzan. Trudno raz się żyję. Jeszcze tylko jeden dzień i przenoszę się do szpitala. Dlaczego tak musiało się to moje życie ułożyć? Nikt tego nie wie. Hmm a może to przeznaczenie...


No to jest 1 rozdział, za wszelkie błędy przepraszamy. Czytajcie i komentujcie :))