sobota, 3 stycznia 2015

Rozdzial 6

*Dzien nastepny
*Perspektywa Julii
Mieliscie kiedys takie uczucie,ze teskniliscie za kims kogo tak naprawde znaliscie jeden dzien?Ja wlasnie takie mam.Sama nie wiem dlaczego.A ten wczorajszy pocalunek z Luca...Nic kompletnie nic nie czulam.Czyli juz zagadka rozwiazana to byo zauroczenie.Tylko wracajac do Matteo.Cala noc myslalam z jakiego powodu mnie wystawil.Dlatego tez teraz jestem niewyspana.Ja naprawde nie wiem co sie dzieje.Gdy go przy mnie nie ma czuje taka pustke.Jakby ktos zabral mi jakas czesc mnie i nie chcial oddac.Tak wiem tesknie za Teo,ale zeby az tak?Slyszalam o milosci od pierwszego wejrzenia,tylko ze raczej watpie zeby to milosc byla tego przyczyna.Przeciez nie moge zakochac sie w kims kto ma dziewczyne i kogo znam tylko jeden dzien.Nie to niemozliwe.Glupi pomysl.Poprostu martwie sie o niego i tyle.Tak koniec tematu.A teraz chyba musze sobie urzadzic drzemke,bo oczy same mi sie zamykaja.Na dodatek ta chemioterapia sprawia, ze staje sie coraz slabsza.Moze przynajmniej cos milego mi sie przysni.Oby...

*Perspektywa Matteo
Dlaczego to wszystko musialo stac sie niemal w tym samym czasie?Zdrada Cristiny i pocalunek Julii z Luca.Chociaz z drugiej strony nie powinienem byc zly na Julie,przeciez to tylko moja znajoma.Tylko,ze najgorsze jest to ,ze nie moge przejsc obok tego obojetnie.Sam siebie nie rozumiem.Jestem zazdrosny o osobe,ktora jest tylko moja kolezanka.A moze ktos wiecej?Nie,na pewno nie.Przeciez gdyby nie to co zrobila Cristina to pewnie dalej bym z nia byl,wiec to na 100 nie jest to.Ale postanowilem,ze przez kilka dni odpuszcze sobie wizyty u Julii.Musze cos sobie uswiadomic.Jeszcze nie wiem co aczkolwiek wiem,ze musze.Tylko teraz problem z matka,co ona na to. Jak jej powiem,ze to jakos odrobie moze mi odpusci.Chyba pojde pobiegac,dobrze mi to zrobi.

*Godzine pozniej
*Perspektywa Julii
Ooo nareszcie moglam sie porzadnie wyspac.Niby tylko godzina ale wypoczelam jakby spala conajmniej 3.Nagle drzwi do mojego pokoju sie otworzyly.
-Witam spiocha.-przywital mnie z szerokim usmiechem na ustach Luca.
-Nie jestem spiochem.-zaplotlam rece na klatce piersiowej i strzelilam focha.
-Niee?To kto spal jak bylem tu jakas niecala godzine temu?-zaczal mnie laskotac i nie wytrzymalam i wybuchlam smiechem.
-Przestan,prosze.To bylam ja no przyznaje sie.-przestal mnie w koncu laskotac.
-Ciesze sie,ze sobie to wyjasnilismy.
-Co cie tu sprowadza?
-Raczej kto. Wiadome ,ze ty.Chcialbym pogadac.
-Zakladam,ze o tym co sie stalo wczoraj .
-Masz racje jasnowidzu.Jeszcze raz przepraszam.
-Przeciez nic zlego sie nie stalo,wiec ci juz wybaczylam.
-Wiesz myslalem,ze czuje do ciebie cos wiecej ale ten pocalunek uswiadomil mi,ze to zwykle zauroczenie i chce prosic cie o to bysmy zostali przyjaciolmi.Jestes dla mnie wazna osoba i tylko to moge ci zaoferowac.
-Czulam sie dokladnie tak samo,wiec przyjmuje twoja propozycje.-zblizyl sie do mnie, balam sie,ze chce zrobic to co wczoraj ale on tylko przyciagnal mnie do siebie i przytulil.Nareszcie mam przyjaciela.Kogos z kim moge swobodnie pogadac.Wyzalic sie mu i miec pewnosc ,ze mi pomoze.Ta chwila jest zbyt piekna zeby ja przerywac ale niestety umiesnione konczyny gorne Luki wybuscily mnie z uscisku,a ich wlasciciel usiadl kolo mnie.
-Dziekuje.-powiedzielismy niemal rownoczesnie.A moze powinnam z nim pogadac na temat Teo?Chociaz nie.Nie bede siala zamieszania.bo przeciez moze mi tylko wydawac,ze cos do niego czuje.Jak bede pewniejsza wtedy pogadamy o tym.A narazie cieszmy  sie chwila.

*Perspektywa Matteo
Wlasnie skonczylem biegac.Teraz juz kompletnie nie wiem co mam ze soba zrobic.Ta cala sytuacja jest strasznie skomplikowana.Pogadalbym z Luka,ale przeciez nie moge,nie po tym co stalo sie wczoraj.A najgorsze jest to,ze i tak sie zobaczymy dzisiaj na treningu.Trudno bede musial sie przelamac.

*Godzina 17
Postanowilem,ze pojade sam.Jestem wlasnie po hala i widze Julie?Nie,na pewno nie.Zwidy mam.Chociaz wroc kolo niej idzie Luca,wiec to jednak ona.Swietnie lepiej byc nie moglo.Oni pewnie teraz sa razem.No genialnie.Pogadam z nim jak sie od niej uwolni.Wlasnie idzie w strone szatni,tam pogadamy.
-Luca ,czekaj.
-Teo, co tam?
-Musimy pogadac.
-A o czym?Cos sie stalo?Nie odzywales sie od wczoraj.
-Powiedz mi tylko szczerze.Jestes z Julia?
-Nie,no cos ty.Wlasnie dzisiaj zostalismy przyjaciolmi i nic wiecej.
-Przepraszam.
-Za co?
-Bo wiesz myslalem ,ze po tym wczorajszym pocalunku , no wiesz jestescie razem.
-A co zazdrosny? Nie jestesmy,nie martw sie.
-Pff ja zazdrosny?! Smieszny jestes.
-Matteo przeciez znam cie prawie tak samo jak ty znasz siebie.Dobrze wiem,ze cos jest na rzeczy.No i radzilbym ci sobie to wszystko wyjasnic z Julia,bo caly czas o tobie mowi i strasznie sie martwi tym,ze wczoraj do niej nie przyszedles.
-Dobra,to po treningu.Dzieki Luca.
-Nie ma sprawy Teo.A teraz chodzi do sztani,chyba nie chcesz sie spoznic na trening.
-Masz racje idziemy.

*Perspektywa Julii
Widzialam go.Widzialam Teo.Poczulam jakies dziwne cieplo w srodku.Dziwne to wszystko.Dawno nie czulam czegos takiego.Chyba nawet w ogole go nie czulam.Kiedys musi byc ten pierwszy raz.Matko jaki on ma piekny usmiech.Wroc,Julia ogarnij sie.Hmm prawie caly czas czuje na sobie jego wzrok.Przez to nie wiem co robic i gdzie patrzec.Strasznie to wszystko krepujace.Po co ja sie dalam namowic na ten trening?Glupia decyzja,zreszta jak wiekszosc w moim decyzji w moim zyciu. Carla mogla mi zabronic.No nic nie wazne.Chyba pojde sie przewietrzyc i wroce jak skoncza.Wychodzac z hali poczulam zimny podmuch wiatru na mojej twarzy.Taki inny rodzaj zimnego prysznicu.Musze sie w koncu ogarnac i zdecydowac czego chce i co czuje.Proste to nie jest,zreszta nikt nie mowil,ze takowe bedzie.Hmm pomyslmy.Kiedy jest przy mnie czuje sie  wspaniale wiem,ze niczego mi nie brakuje.Dziwnee,wlasnie zaczynam cos takiego odczuwac.Nagle poczulam czyjs oddech na mojej szyi.Odwracam sie i kogo widze.Oczywiscie Matteo.
-Ooo co to sie stalo,ze do mnie przyszedles?
-Tak wlasciwie to ty przyszlas do mnie,ale mniejsza o to.Chce przeprosic.
-Naprawde?-bylam zaskoczona jego slowami.
-Tak.Bo wiesz jak wczoraj zobaczylem cie jak calujesz sie z Luka poczulem takie dziwne uklucie w sercu.Bylem zly i zazdrosny,sam nie wiem dlaczego.Ostatnimi czasy mam metlik w glowie i w sercu bo kompletnie nie wiem co czuje.
-Przeciez jestesmy tylko znajomymi dlaczego az tak bardzo cie to zabolalo?
-Wlasciwie to sam tego jeszcze nie wiem.Na poczatku wydawalo mi sie,ze cos to ciebie czuje ale to chyba nie to.-zabolalo i to mocno-Wiem tylko,ze jestes dla mnie strasznie wazna osoba i mam nadzieje,ze ja dla ciebie tez.-tym juz troche zalagodzil moj bol.
Dlaczego az tak bardzo boli mnie to co powiedzial?No nie ja sie w nim zakochalam.A najgorsze w tym jest to,ze on we mnie nie.Teraz bede sie musiala jakos z tym ukrywaz chociaz bedzie ciezko.Ale czy slonce da rady ukryc,ze swieci w sloneczny dzien?No wlasnie nie.
-Tak jestes.-staralamsie zabrzmiec jak najbardziej normalnie tylko,ze wychodzi to troche sztywnie.
-Wszystko w porzadku?
-W jak najlepszym.Idz juz na trening,ja zaraz wracam.
-Niech bedzie,pogadamy jeszcze pozniej.-powiedzial i wszedl na hale.
Zniknal.Ja glupia myslalam,ze on tez moze cos do mnie poczuc.Teraz nie mam juz co sie ludzic,definitywnie powiedzial,ze raczej nic do mnie nie czuje.Wiec ja tez musze sie jakos odkochac.Tylko jak?Wyleczenie sie z milosci jest takie jak przestanie oddychac.Niewykonalne.A szczegolnie,ze bedzie to najprawdobodobniej moja ostatnia szansa na milosc.Ludzie nigdy nie przestaja kogos kochac poprostu probuja jedna milosc zatuszowac zauroczeniem lub zakochaniem sie w kims innym.Tyle razy czytalam o nieszczesliwym uczucie jakie dopada ludzi i zawsze sie z tego smialam.Teraz juz wiem,ze smialam sie z samej siebie.Genialnie.A moze jest cien szansy,ze to jednak jest to glupie zauroczenie.No bo to,ze usmiecham sie na sam jego widok,czuje dreszcze za kazdym dotknieciem i to ,ze tone w tych jego pieknych brazowych oczach oraz to,ze tesknie za kazdym razem gdy nie ma go obok,a ja jest to wiem,ze juz niczego wiecej mi nie trzeba , i moge wszystko o niczym nie swiadczy.Kogo ja oszukuje?Wpadlam po uszy.Zakochalam sie w Matteo Piano.Milosc nie wybiera.Czy mozna kochac osobe,ktora nie kocha nas?No oczywiscie,tylko ze wtedy czlowiek cierpi.Jest tak bo wie,ze ten ktos jest blisko,a jednak wciaz daleko.Z zamyslenia wyrwal mnie ten wywolujacy gesia skorke niski glos pewnego wloskiego srodkowego.
-Chodz odwioze cie.
-A Luca?
-Gadalem z nim i mowil,ze nie ma nic przeciwko zebys ze mna pojechala.-no swietnie sie zapowiada.
-To jedzmy.-musze popracowac nad moja obojetnoscia bo strasznie sztucznie to wyglada.
-Jakos dziwnie sie zachowujesz.Na pewno wszystko okey?
-Tak,tak.Jedzmy juz.
-Wiesz nie mowilem ci o tym ale zerwalem juz z moja dziewczyna.Zdradzila mnie i wiecej juz nie chce na ten temat rozmawiac bo nie ma o czym.Chcialem zebys wiedziala.
-Dziekuje,ze mnie poinformowales.-kurde jest jeszcze dziwniej niz myslalam.
-Wiesz zdzaylem ostanio poznac taka sliczna dziewczyne.Lubie spedzac z nia czas,czuje sie wspaniale w jej towarzystwie i w ogole.Tylko nie wiem co do niej czuje.Jak ja mam to sprawdzic?-szczesciara z niej.
-Wiesz ktos ostatnio pokazal mi ciekawy sposob.Wystarczy jeden pocalunek i juz wszystko wiadome.-genialna ja zamiast ich jakos od siebie oddalic to jeszcze kaze sie im calowac.
-Hmm ciekawe moze kiedys wyprobuje.
-Zrobisz jak uwazasz.
Reszte drogi przejechalismy w niezrecznej ciszy.Najgorsze jest to ,ze jeszcze przed dniem wczorajszym nie zamykalismy ust ani na chwile.Caly czas mielismy cos do powiedzenia.Wiedzialam ,ze wszystko sie zmieni.Tylko nie spodziewalam sie tego tak szybko.Teraz w towrzystwie Teo czuje sie dziwnie,krepuje sie przy kazdym nawet najmniejszym ruchu.Oby to sie szybko zmienilo bo ja tak dluzej nie wytrzymam.

*Perspektywa Matteo
Nie potrzebnie chyba mowilem o swoich uczuciach do niej.Teraz pewnie przez to sie tak dziwnie zachowuje.Naszczescie juz wiem jak sprawdzic czy to jest milosc.Wszystko dzieki niej.Jak ja moglem nie chciec jej poznac.Sam siebie nie rozumiem.Z drugiej strony nie chcialbym tego robic zbyt szybko.Jak to mowia Polacy co nagle to po diable.Tesknie za nia mimo,ze jest obok.To wszystko dlatego,ze miedzy nami jest tak dziwnie i czujemy sie chyba oboje troche skrepowani.Jutro sie postaram to naprawic,zabiore ja na wycieczke albo do restauracji.Nie wiem jeszcze co zrobie ale musi byc tak jak jeszcze 2 dni temu.Musi,chce zeby ta wesola i ciagle usmiechnieta Julia wrocila.A moze to jednak milosc?Bylbym najwiekszym szczesciarzem pod sloncem miec przy sobie kogos takiego przy sobie w postaci swojej dziewczyny.Wlasnie doojechalismy do szpitala,trzeba sie wiec pozegnac.
-Przyjade jutro.Dobranoc Julia.
-Dziekuje,ze mnie przyzwiozles.Dobranoc Teo.-nim sie obejrzalem juz byla przed wejsciem do szpitala i przekraczala jego prog.Dlaczego ta cala milosc jest taka trudna do rozpoznania?Tego niestety nie wie nikt...

piątek, 2 stycznia 2015

Rozdzial 5

*Dzien nastepny
*Perspektywa Matteo
Pora na poranny trening. Musze tylko zadzwonic po Luke bo nie chce isc na niego sam.
-Siema Luca.
-Czegos ode mnie chcesz?
-Niee,czy jako przyjaciel nie moge juz do ciebie zadzwonic?
-Bede za 10 minut.
-Wiesz, ze jestes dla mnie jak brat?
-Tak bardzo. Ty dla mnie tez.-powiedzial i rozlaczyl sie.Teraz tylko czekac. Dalej nie daje mi spokoju to co powiedziala wczoraj Cristina. Trudno ,moze jakos sie tego dowiem.

*10 minut pozniej
No nareszcie jest. Te 10 minut ciagnelo sie jak pol godziny. Ooo Filippo tez jedzie z nami.
-Siema chlopaki.
-Matteo slyszales co ta twoja dziewczyna nawywijala?
-Julia?-poczulem na sobie dziwny wzrok Luki.
-Jaka znowu Julia o Cristine mi chodzi.
-Aaa.Co?
-Czyli nic nie wiesz. Zdradzila cie z jakims chlopakiem i teraz wyjechala z nim nie wiadomo gdzie. A kazdemu mowi, ze niby sprawy rodzinne.
-Skad ty o tym wiesz?
-Brat mojego znajomego mi mowil bo przyjaciolka Cristiny to jego dziewczyna.-zamurowalo mnie.
-Matteo wszystko gra?-wtracil Luca.
-Tak w jak najlepszym.-to nie prawda.Nie powiem zabolalo, przeciez skoro chciala to zakonczyc to mogla mi powiedziec prosto w oczy, a nie mnie oklamywac. Dobrze,ze mam teraz trening to jakos uwolnie te zle emocje. Naprawde jej nie rozumiem.

*Perspektywa Julii
Kolejna dawka chemioterapii za mna. Teo mowil, ze dzisiaj ma poranny trening wiec przyjdzie po poludniu. Luca tez obiecal,ze przyjdzie, czyli szykuja sie podwojne odwiedziny. Jak dobrze pojdzie i Carla da mi pozwolenie to moze dzisiaj znowu pojdziemy na miasto. Cieszylabym sie, wspaniale sie razem bawimy. Jego towarzystwo daje mi takie poczucie, ze jednak nie jestem samotna na tym swiecie. Obiecal, ze zalatwi mi bilety na najblizszy mecz we Wloszech. Opowiadal mi jak to pojechali do Brazylii w rezerwowym skladzie i przegrali dwa mecze, a jak wrocili tutaj to ich pokonali 2 razy. W piatek maja grac z Iranem. Chyba zaczynam lubic ta cala siatkowke. Szczegolnie jak widze z jaka pasja Matteo o niej opowiada.Tesknie za nim. Czy to nie jest dziwne, ze tak sie nim zachwycam? Hmm sama nie wiem,co mam o tym myslec.

*2 godziny pozniej
Ooo ktos puka. To pewnie,ktorys z chlopakow.
-Zapraszam.
-Witam.-zza drzwi wylonila sie twarz usmiechnietego Luki.
-Jak tam po treningu?
-A wiesz swietnie, zreszta tak jak zwykle. A co slychac u ciebie?
-Wiesz musze caly czas tu lezec sama,wiec sie nudze.
-To w takim razie ja cie dzisiaj zabieram na ciekawa podroz z przewodnikiem.
-Czy ten przewodnik nie nazywa sie czasem Luca Vettori?
-Moze tak, moze nie.-zaczelismy sie smiac.
-To w takim razie chodzmy.
-Jeszcze po drodze zadzwonie do Teo zeby przyszedl pozniej.
-No dobra.

*3 godziny pozniej
-Dziekuje za wycieczke Luca bylo wspaniale.
-A moze jakas nagroda?-podeszlam do niego i go przytulilam, a on otulil mnie swoimi mocnymi ramionami. Nagle nasze twarze byly coraz blizej siebie. Luca zrobil pierwszy krok i zlaczyl nasze usta w pocalunku.

*Perspektywa Matteo
Wchodze do szpitala i co widze? Jak Julia i moj przyjaciel sie caluja. No swietnie, cudowny dzien. Zaraz, zaraz, wroc zachowuje sie jakbym byl o nia zazdrosny, a przeciez to tylko moja kolezanka, moze przyjaciolka. Nie bede teraz tego rozkminial. W kazdym badz razie ide do domu, nie mam zamiaru na to patrzec. Tylko, ze troche to dziwne. To uklucie w sercu z niewiadomych mi powodow. Moze ja faktycznie jestem zazdrosny? Ehh ale przeciez nasze relacje nie wychodza poza przyjazn, nie moga. Jeszcze tak nie dawno nawet nie chcialem jej widziec. Z dnia na dzien nie da sie tak zmienic swoich uczuc... Chociaz moze... Zreszta niewazne.

*Perspektywa Luki
-Wybacz nie chcialem.
-Wybaczam, wszyscy popelniamy bledy.
-Wiesz jestes wspaniala dziewczyna.
-Dziekuje ci za to.-widzialem jak jej policzki sie lekko zarumienily.
-To ja juz pojde. Pa.
-Czesc.-odpowiedziala i weszla do pokoju.
Teraz juz wiem co  do niej czuje. Nic. Jeden pocalunek, a wyjasnil wszystko. Moze i dobrze,przynajmniej nie bede sie oszukiwal. Ja i Julia mozemy byc jedynie przyjaciolmi, nic poza .No chyba, ze w przyszlosci cos sie zmieni ale szczerze w to watpie. Szczegolnie po tym jak dzisiaj przez wiekszosc czasu nawijala o Teo. Przeciez to widac, ze to miedzy nimi cos iskrzy .Zycze mu zeby byl szczesliwy zwlaszcza po tym co zrobila mu ta cala Cristina. A co jesli on nie patrzy na nia w ten sam sposob jak ona na niego? Musze zadzialac i im pomoc w odkryciu tego uczucia jakim sie darza.

*Godzina pozniej
*Perspektywa Julii
Gdzie ten Teo? Czekam juz na niego godzine .Juz nie mowie o tym ile razy do niego dzwonilam. 20 razy, a sms’ow wyslalam ze 30. Dlaczego on mnie tak ignoruje? Zrobilam cos nie tak? A co jesli cos mu sie stalo? Nie mam jak tego sprawdzic .Z zamyslenia wyrwala mnie Carla.
-Byl tu dzisiaj Matteo?
-No wlasnie mial byc godzine temu i dalej go nie ma.Nie wiem o co chodzi.
-To juz pewnie nie przyjdzie. Jak sie jutro pojawi to przekieruj go do mnie.
-Dobrze.
-To ja w takim razie juz musze isc. Pacjenci czekaja.
-Do widzenia pani.

*Perspektywa Carli
Gdzie on sie podziewa? Jak bede wracala z pracy to wstapie do niego i zbadam sytuacje. Myslalam, ze po tym jak wczoraj wzial ja na miasto bedzie juz tylko lepiej, a tu taki numer mi wykreca. Musi miec jakis powazny powod, bo innego nie przyjmuje do wiadomosci. Ehh co ja mam z tym dzieckiem...


czwartek, 1 stycznia 2015

Rozdzial 4

*Perspektywa Matteo
O kurde mama idzie .Spokojnie Teo przeciez cie nie wywali, najwyzej ci sie oberwie.
-O hej Matteo .Mozemy pogadac?
-Dobra spoznilem sie ale to sie juz nie powtorzy, obiecuje.
-Nie chcialam o tym rozmawiac ale skoro sie przyznales to nie dajesz mi wyboru. Matteo co ty sobie myslisz? Myslalam, ze wychowalam cie na porzadnego chlopak , a nie gwiazde. Wiesz , ze tutaj jestes traktowany jak normalny czlowiek, a nie siatkarz. Skoro obiecujesz, ze to ostatni raz to mam nadzieje, ze nie bede musiala cie zwalniac. A teraz idz bo Julia czeka.
-Dobrze mamo.
Uff myslalem, ze bedzie gorzej. Glupi Matteo trzebabylo siedziec cicho. Stoje przed drzwiami jej pokoju. Musze tam wejsc bo inaczej mnie wywala i zawiode zaufanie matki. No coz trudno. Pukam.
-Prosze.-slysze za drzwi jej delikatny glos. Moze nie bedzie tak zle.
-Czesc, jestem...
-Matteo, tak wiem.- weszla mi w slowo.
-Czyli ta cala szopke mamy za soba.- zaczela sie smiac. Dobrze ci idzie Teo.
-Co czytasz?-zapytalem.
-Wybacz, ale bede mowila ci skarbie.
-Dlaczego? Przeciez ledwo sie znamy.
-Pytales co czytam wiec ci odpowiadam.
-Znaczy ja wiedzialem, ze to tytul.
-Tak,tak .- oboje zaczelismy sie smiac.
-O wybacz.
-Nic sie nie stalo.- gdy podnosilem jej zakladke do ksiazki nasze twarze byly niebezpiecznie blisko Teo zrob z tym cos. Nim zdazylem sie odsunac do pokoju wparowal lekarz.
-O widze, ze przeszkadzam zakochanym .W takim razie wychodze.
-Ale my nawet nie jestesmy kolegami, dopiero sie poznalismy.- wykrzyczala do wychodzacaego lekarza Julia.
-Wybacz. Nie chcialam zeby to tak wyszlo. Przeciez masz dziewczyne.- lekko uniosla kaciki ust do gory.
-Spokojnie nic sie nie stalo. A skad Ty?
-Luca.- odpowiedzielismy niemal rownoczesnie.
-To opowiedz mi cos o sobie.
-Juz drugi raz dzisaj to robie, ale niech bedzie. Jestem z Polski...

*Godzine pozniej
Wow, czyli Luca mial racje, nie jest az taka straszna. Fajnie mi sie z nia gada ale nudno tak w szpitalu. Juz wiem co zrobie.
-A moze wybralabys sie ze mna na spacer pozwiedzac?
-Z wielka chcecia mam dosc siedzenia tutaj. Musze tylko pogadac z Carla. Daj mi chwile.
-Zaczekam przed szpitalem.
-No dobra.

*Perspektywa Luki
Kurde caly czas o niej mysle. Vettori ogarnij sie. Chociaz z drugiej strony moglibysmy sprobowac. Tylko, ze jakbym sie za bardzo zaangazowal to bym cierpial. Przeciez ona ma raka i sa male szanse, ze przezyje. Krotko i malo ja znam ale zalezy mi na niej. Podjalem decyzje chce z nia byc. Przynajmniej sprobowac przeciez to moze sie okazac, ze to nie byla milosc tylko zauroczenie.Te dwie rzeczy sa bardzo czesto mylone ze soba. Dlatego ja chce sie przekonac, ktore z nich mnie dopadlo. Pojde do niej jutro bo dzisiaj mam jeszcze duzo spraw zwiazanych z przeprowadzka rodzicow. Ciekawe co teraz robi Julia...

*Godzina 17
*Perspektywa Julii
To byl swietny dzien. Tyle rzeczy udalo mi sie zwiedzic. A no i jeszcze poznalismy sie lepiej z Matteo, nawet fajny z niego gosc. Tak dobrze i swobodnie sie przy nim czulam. Nie sadzilam, ze taka sytuacja bedzie miala miejsce. A no i jeszcze Luca. Jaki on piekny i poprostu cudowny chlopak. Jest taki sam jak ja, mamy te same pasje, studiujemy to samo, oboje lubimy czytac. Ahh chcialabym byc dla niego kims wiecej. Wiem,ze moglabym go zranic moim odejsciem ale jesli on by nie poczul tego samego i to by bylo tylko zauroczenie po obu stronach to nikogo by to tak moze nie bolalo. Wlasnie ktos puka ciekawe kto chce mnie odwiedzic.
-Witaj Carla.
-Witaj Julio.
-Pozwolilam ci na chwile przyjemnosci, a teraz obowiazki wzywaja.
-Tak wiem. Jak moglabym zapomniec o chemioterapii.
- Wiem, ze nie jest to dla ciebie latwe ale to jedyne rozwiazanie, ktore pomoze ci w pozbyciu sie raka.
-Zdaje sobie z tego sprawe.
-Gotowe. Ja juz pojde bo widze, ze jestes zmeczona, widzimy sie jutro. Dobranoc.
-Dobranoc Carla..
Tak bardzo chcialabym byc zdrowa i nie musiec przyjmowac tego wszystkiego ale coz takie zycie. Przynajmniej dzisiaj moglam sie troche od tego oderwac. Ahh oby takich dni bylo wiecej.

*Perspektywa Matteo
Nareszcie w domu. Dlaczego cos w mojej kurtce wibruje? A no tak telefon.
-O hej Cristina.
-Hej Teo. Sluchaj musze ci cos waznego powiedziec.
-Slucham. Stalo sie cos?
-Chce zebys wiedzial, ze bardzo cie kocham i to co inni mowia to nie prawda.
-A co mowia?
-Niewazne. Zegnaj Teo.
-No czesc.
Zegnaj? To co ludzie mowia? O co jej chodzi? Jeszcze to pozegnanie, brzmialo tak jakbysmy sie juz mieli nie zobaczyc. Zreszta dzisiaj juz nie mam sily o tym myslec, jestem wykonczony, wiec pojde pod prysznic i spac. Moze jutro uda mi sie dowiedziec o co w tym wszystkim sie rozchodzi. Ehh takie tam zycie owiane tajemnica...